Dwujęzyczność u dzieci jest bardzo dobrym sposobem na to, aby zapewnić im dobry start w przyszłość. Nauka na przykład w bilingwalnym przedszkolu, gdzie język ojczysty i język obcy są traktowane na równi względem siebie, pozwala na szybkie przyswojenie sobie obcych słówek i innego brzmienia języka. Czy jednak do nauki jednego języka obcego, np. angielskiego, warto dokładać dziecku jeszcze jeden język obcy – niemiecki, francuski lub hiszpański?
Co za dużo to nie zdrowo!
Nauczanie kilku języków obcych jednocześnie dzieci w wieku przedszkolnym lub w pierwszych latach szkoły podstawowej nie do końca jest dobrym pomysłem, chyba że rzeczywiście przejawiają pewne zdolności w kierunku językowym i można je nazwać małymi poliglotami. Najczęściej jednak taka nauka wynika z ambicji rodziców i nie przynosi oczekiwanych skutków. Dziecko myli słowa z różnych języków i nie jest w stanie płynnie mówić w jednym z nich.
Co więcej, przy wprowadzaniu trzeciego języka obcego, obok ojczystego i np. języka angielskiego nauczanego już w przedszkolu, może spowodować regresję w nauce poprzednich języków. Dziecko zacznie skupiać się na znajomości nowych słówek i konstrukcji zdań, zaniedbując naukę dotychczasowych języków.
Kiedy wprowadzać kolejne języki?
Najlepiej wtedy, gdy dziecko płynnie porozumiewa się w języku ojczystym i jednym języku obcym. Najczęściej uczniowie są na to gotowi w okolicach 3-4 klasy szkoły podstawowej. W wielu podstawówkach właśnie na tym etapie wprowadzany jest kolejny język obcy albo rodzice zapisują swoje pociechy na lekcje z dodatkowego języka, chcąc stworzyć swojemu dziecku jak najlepsze perspektywy na przyszłość i podjęcie przyszłej pracy zawodowej.
Jeśli dziecko nie przejawia chęci nauki języka, lepiej go do tego nie zmuszać. Uzyskamy przeciwny efekt do zamierzonego, a nasza pociecha może w ogóle przestać przyswajać kolejne wiadomości z języka „pierwszego wyboru”. Lepiej porządnie nauczyć się jednego języka obcego niż tylko kilku słówek w innych językach.